[vc_row type=”in_container” full_screen_row_position=”middle” column_margin=”default” column_direction=”default” column_direction_tablet=”default” column_direction_phone=”default” scene_position=”center” translate_x=”0″ text_color=”dark” text_align=”left” row_border_radius=”none” row_border_radius_applies=”bg” overflow=”visible” overlay_strength=”0.3″ gradient_direction=”left_to_right” shape_divider_position=”bottom” bg_image_animation=”none” no_padding=”true” bg_type=”” dima_canvas_style=”” dima_z_index=”0″ delay=”” animate_item=”” delay_duration=”” delay_offset=”” border_color=””][vc_column column_padding=”no-extra-padding” column_padding_tablet=”inherit” column_padding_phone=”inherit” column_padding_position=”all” translate_x=”0″ column_element_spacing=”default” background_color_opacity=”1″ background_hover_color_opacity=”1″ column_shadow=”none” column_border_radius=”none” column_link_target=”_self” column_position=”default” gradient_direction=”left_to_right” overlay_strength=”0.3″ width=”1/1″ tablet_width_inherit=”default” tablet_text_alignment=”default” phone_text_alignment=”default” animation_type=”default” bg_image_animation=”none” border_type=”simple” column_border_width=”none” column_border_style=”solid” bg_type=”” dima_canvas_style=”” min_height=”” dima_z_index=”0″ delay_duration=”” delay_offset=””][vc_column_text]W Księdze Ozeasza szósty rozdział rozpoczynają przedziwne słowa: Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy, On to nas pobił, On ranę zawiąże (Oz 6, 1). Na pierwszy rzut wydawać by się mogło, że te wersety są zaprzeczeniem obrazu Boga jako tego, w którym możemy znaleźć bezpieczeństwo, poczucie bycia kochanym. Jedną z zapowiedzi Mesjasza było, iż w Jego ranach jest nasze uzdrowienie (por. Iz 53, 5). Jak więc zrozumieć słowa Księgi Ozeasza? Zwłaszcza w dzisiejszych czasach?
Brutalny Bóg?
Bóg nas zranił i pobił. Ale nas uleczy. Słowa te chodzą za mną już bardzo długo. W pewnym momencie zobaczyłam swoje życie i doświadczenie z perspektywy, która ukazała mi niezwykłą prawdę – Bóg leczył, zanim zorientowałam się, jak bardzo poraniona jestem. Tworzył sytuacje, relacje, które w późniejszym czasie stały się oazą, w której mogłam i mogę nadal bezpiecznie „dochodzić do siebie”. Bóg jest dobry i dotrzymuje obietnic. I niech nie będą to jedynie puste słowa, które po raz setny usłyszymy. Kiedy na chwilę się zatrzymamy i popatrzymy na swoje życie – na to, co teraz w sobie nosimy, a o co prosiliśmy Boga kilka miesięcy temu – czy na pewno możemy stwierdzić, że Bóg nas opuścił, że zapomniał, zignorował?
Jednak u Ozeasza wyraźnie czytamy – Bóg nas zranił. W takim razie, czy to właśnie Bóg stoi za naszym cierpieniem, za bólem, który w sobie nosimy? Jak taka wizja może mieścić się w obrazie dobrego Boga, który szuka jednej owieczki, by nie stała się jej krzywda? Jeśli zatrzymamy się tylko na tych słowach – On nas zranił, On nas pobił – nie ujrzymy całego obrazu. Będąc głęboko zranionym i słysząc takie słowa, zagłuszając resztę, wchodzimy na niebezpieczną drogę odejścia. Rodzi się w nas obraz Boga brutalnego, bez litości, niesprawiedliwego, który rani swoje dzieci. Jeśli jednak na chwilę skupimy się na tych słowach, usłyszymy niezwykłą prawdę i (co dzisiaj pewnie dla nas najważniejsze) niezwykłą nadzieję.
Bóg kruszy serca
W innym miejscu, a dokładniej w Księdze Ezechiela, czytamy: (…) dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała (Ez 36, 26). Myśląc o tym fragmencie, lubię wyobrażać sobie Boga, który wyciąga z nas te kamienne serca. Jednak są one tak skamieniałe, że, aby je rozbić, musi je roztrzaskać o ziemię. Oczywiście, Bóg jest wszechmogący, więc pewnie bez trudu może zmiażdżyć kamień.
Ten ułomny obraz pomaga mi jednak rozważać, co się dzieje z tym sercem dalej. Przecież czy to z kamienia, czy z ciała – serce nadal jest sercem. Serce jest czymś, czego potrzebuję, by żyć, co wskazuje mi, kiedy czuję podekscytowanie, a kiedy ból. Kiedy więc Bóg roztrzaskuje kamień, tym samym tysiące kawałków mojego serca rozrzuca na wszystkie strony. Brzmi boleśnie, prawda? Otóż, czasem Bóg dopuszcza ból, jaki może nam zadać Jego działanie, po to, by jeszcze głębiej nas uzdrowić. Co się dzieje z tym naszym roztrzaskanym sercem? Stworzenie przez Boga nowego serca wydaje się najprostszym rozwiązaniem. Jednak Bóg jest Bogiem uzdrowienia. Kiedy spojrzymy na cuda Jezusa, zobaczymy, że nie stwarzał niewidomemu nowych par oczu, albo chromemu nie wymieniał nóg na sprawniejsze. Z naszymi sercami jest podobnie. Bóg zbiera każdy rozerwany kawałek i odmienia, uzdrawia. Czyni je nowymi.
W Starym Testamencie serce oznacza życie duchowe człowieka. A więc Bóg niszczy w nas to, co nie pozwalało nam budować z Nim relacji. Kruszy kamień, który zamykał nasze pragnienie poznawania Go i kochania. Raniąc nas, tak naprawdę rozpoczynał proces uzdrowienia tych miejsc, które były przeszkodą w drodze do Niego.
Uzdrowienie
Przez ostatnie dwa lata świat doznał kompletnego przewrotu porządku. Najpierw pandemia, teraz wojna. Nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. I, o ile czas pandemii był dla wszystkich trudny, tak dla wielu tragedia tego, co dzieje się u naszych braci i sióstr z Ukrainy, może być zapalnikiem niezwykle ciężkich przeżyć. W tak okrutnym czasie bardzo łatwo można stracić nadzieję i motywację. Może też pojawić się w nas obojętność, pragnienie, by ten temat również spowszechniał, jak wszystko inne.
Jako chrześcijanie żyjemy nadzieją i modlitwą, by zapanował pokój. Na szczęście, Bóg nie pozbawił nas przy tym odczuwania emocji. Prawda jest taka, że mamy prawo czuć. Bunt, niezgoda, ból, poczucie odrzucenia, osamotnienia – może właśnie to jest ta rana, którą otworzył w nas Bóg. Może to jest kolejny fragment skamieniałego serca, które w końcu ujrzało cierpiącego człowieka obok.
Ci, którzy żyli obojętnie wobec drugiego człowieka, wspierają zbiórki dla uchodźców. Ci, których z Ukrainą dzieli trudna historia rodzinna, dziś przyjmują ich do swoich domów. Czy wszyscy są wierzący? Pewnie nie. Czy wszystkim przyświecają słowa Ewangelii, by czynić miłosierdzie? Na pewno nie. Ale nie to jest ważne. Ważne, by w końcu dojrzeć Boga w swoim życiu, by pozwalać na Jego uzdrowienie.
Kto wie… może wtedy te nasze kamienne, sercowe okruchy odrodzą się w prawdziwe serce, jakiego pragnie dla nas Bóg?
Tego wszystkim nam życzę.[/vc_column_text][image_with_animation image_url=”12879″ image_size=”full” animation_type=”entrance” animation=”Fade In” hover_animation=”none” alignment=”” border_radius=”none” box_shadow=”none” image_loading=”default” max_width=”100%” max_width_mobile=”default”][/vc_column][/vc_row]