Scroll Top
Wielkie pragnienia

[vc_row type=”in_container” full_screen_row_position=”middle” column_margin=”default” column_direction=”default” column_direction_tablet=”default” column_direction_phone=”default” scene_position=”center” translate_x=”0″ text_color=”dark” text_align=”left” row_border_radius=”none” row_border_radius_applies=”bg” overlay_strength=”0.3″ gradient_direction=”left_to_right” shape_divider_position=”bottom” bg_image_animation=”none” no_padding=”true” bg_type=”” dima_canvas_style=”” dima_z_index=”0″ delay=”” animate_item=”” delay_duration=”” delay_offset=”” border_color=””][vc_column column_padding=”no-extra-padding” column_padding_tablet=”inherit” column_padding_phone=”inherit” column_padding_position=”all” column_element_spacing=”default” background_color_opacity=”1″ background_hover_color_opacity=”1″ column_shadow=”none” column_border_radius=”none” column_link_target=”_self” gradient_direction=”left_to_right” overlay_strength=”0.3″ width=”1/1″ tablet_width_inherit=”default” tablet_text_alignment=”default” phone_text_alignment=”default” bg_image_animation=”none” border_type=”simple” column_border_width=”none” column_border_style=”solid” bg_type=”” dima_canvas_style=”” min_height=”” translate_x=”0″ dima_z_index=”0″ delay_duration=”” delay_offset=””][vc_column_text]

Pragnienia nie byle jakie

Być może w wielu z nas były kiedyś takie pragnienia o stygmatach. Może marzyliśmy, by przeżyć choć trochę z tego, co przeżywał Franciszek. Może marzyliśmy, by poczuć Jezusa tak blisko, jak czuł go św. Franciszek. Myślę, że każdy, kto wstępuje do naszych franciszkańskich wspólnot ma wielkie pragnienia. Jestem o tym przekonany.

Św. Jan Kapistran przypomina naszej franciszkańskiej, bernardyńskiej prowincji zakonnej, że wielkie pragnienia stoją u naszych źródeł. To prawda, że często są zasypywane, często są chowane, nie wytrzymują kontaktu z rzeczywistością.

Odnaleziony list

Jakiś czas temu, otrzymałem wyjątkowy list. To jest niezwykła sprawa, że jeden z moich braci w św. Dominiku, o. Tomasz Gałuszka, zajmował się edycją listów naszego Ojca – św. Jana Kapistrana. O. Tomasz, wśród różnych listów jakie pisał Kapistran, odnalazł jeden wyjątkowy list. Przetłumaczył go z łaciny na język polski i mi go podarował. Niezwykłe jest to, że jest to list, który św. Jan Kapistran napisał i wysłał do braci bernardynów w Krakowie zaledwie pół roku po tym jak założył pierwszą na naszych ziemiach franciszkańską, obserwancką wspólnotę (wysłał go w styczniu 1455 r.).

Kapistran wysłał do braci list, nie by ich pozdrowić czy napisać, że żyje, że bezpiecznie dotarł do kolejnego miejsca swojego pielgrzymowania. Ale usłyszał, gdzieś się dowiedział, że bracia zaczynają tracić nadzieję, że zaczynają powoli mówić, że to wszystko nie ma sensu, że ta cała odnowa jest niemożliwa, że to wszystko może jest tylko wymysłem ludzkim, że może dajmy sobie spokój z takim życiem według wielkich pragnień i zacznijmy sobie szukać życia według innego sposobu. Szukajmy życia łagodniejszego, może zacznijmy znowu żyć tak, jak kiedyś – tak nijak. Może nawet lepiej będzie, gdy powrócimy do świata, na Akademię Krakowską. Dowiaduje się o tym Jan Kapistran, a to pokazuje, że już pół roku od założenia wspólnoty krakowskiej, był pierwszy kryzys. To pokazuje, że kryzysy mamy wpisane w nasze geny, w naszą historię i tożsamość.

Recepta Świętego na kryzys

Co robi Jan Kapistranie?  Jak myślisz? Czy krzyczy? Czy wydaje jakieś zarządzenia? Czy postanawia wszystkich wyasygnować do klasztoru na franciszkańskiej?   Jak myślisz – co napisał Jan w tym liście?

Jan rozpoczął niezwykłą operację na żywym sercu. Ta operacja była bolesna, ponieważ była robiona przez Matkę!!! Jan Kapistran zaczyna ten list od tego, że jest Matką, a matka nie może zapomnieć o swoich dzieciach i że On wszystko, co robi, robi jako matka. Pisze: „moja miłość do Was jest większa niż miłość właściwa matce”. Patrzył na tamtych braci, jak na synów. Kapistran to Corectio – tę naprawę rozpoczął od tego, że przypomniał braciom, że nie są samotni, że nie są porzuceni, że nie są zostawieni sami sobie, że nie są sierotami!!! Mają Ojca, mają Matkę, mają kogoś, kto się troszczy. Przypomina im, że są synami i że są braćmi. To im przypomniał na początku, po czym rozpoczyna operację, która jest niezwykła. Zaczyna zadawać braciom pytania. A list ten – jak uważają historycy – był odczytywany w Krakowie wielokrotnie. Jest taka hipoteza, że był czytany w każdy piątek jak jest w zwyczaju naszego zakonu. Św. Jan Kapistran zadaje pytania braciom: Co się stało z Waszymi wielkimi pragnieniami???

Pytania o tożsamość i cel

Co się stało z Waszym wielkim pragnieniem, by rzeczywiście podjąć pokutę? By nauczyć się cierpieć? By być jak żołnierze? Jan Kapistran wprost używa metafory żołnierskiej: „Co się stało z waszymi metalowymi kolczugami – na co je zamieniliście”?   To pytanie o męskość, o siłę, o wytrwałość o bycie walecznym.

„Wy rycerze – co się stało z Wami”? Jakby pytał: Co się stało z Waszymi wielkimi wizjami? Czy naprawdę chcecie się już tylko zamknąć w waszym małym klasztorze? Dlaczego nie marzycie o wielkich misjach? Dlaczego nie marzycie, by iść na krańce świata? – Te krańce świata nie muszą być wcale daleko, mogą być tuż za rogiem.

Św. Jan Kapistran nie przestaje pytać: „gdzie się podziali męczennicy”? Kolejne pytania dotyczyły: misji, wizji i wierności braci Ojcom. Czy pamiętają o tych, którzy ich poprzedzili. Czy pamiętają o Franciszku, czy pamiętają o Antonim, Bonawenturze, Bernardynie? Czy pamiętają jakimi oni byli ludźmi? Jan zadaje serie pytań i zostawia braci z tymi pytaniami, bo wie, że każdy z tych braci będzie chodził z tymi pytaniami, będzie z nimi siedział, będzie klęczał, będzie się modlił i będzie sam osobiście mówił: Tak, ja tu przyszedłem po to by być żołnierzem. Tak, wstąpiłem dla zbawienia wielu ludzi – jeśli Bóg zechce.

Nie możemy się bać pytań, wielkich pytań. Co się stanie, jeśli przestaniemy na nie odpowiadać? To jest list, który Jan zostawia braciom. To jest list, który mocno wybrzmiewa w moim sercu. Czuję, że Jan Kapistran jest ciągle z nami.

Nie czekaj na wytchnienie – bądź wytchnieniem!

Na koniec tego listu Jan Kapistran prosi braci o jedną rzecz, która jest wyrazem największej miłości. Wyraża swoje pragnienie, marzenie, prośbę.  Prosi ich, żeby w dniu swojego powrotu mógł się poczuć wśród nich przyjęty, poczuć wśród nich wytchnienie. Prosi, żeby mógł wśród nas odpocząć.

Wiesz, ja czuję, że to jest nasza misja. Nasze życie wspólnotowe ma być ukierunkowane nie na naszą miłość, nie na to jak my się czujemy, nie na to jak ja się czuję. Chyba musi się coś zmienić w naszym myśleniu.

Nawróceni musimy zacząć myśleć: czy Chrystusowi się tutaj podoba? Czy Chrystus odpocząłby wśród nas? Czy Jan Kapistran, Franciszek poczuliby się wśród nas dobrze? Jak bracia? Czy może poczuliby się kompletnie obcy, zagubieni, a może nawet poczuliby się nieswojo? Musimy zacząć myśleć: jak inni czują się wśród nas. Czy bracia i wierni wokół nas odpoczywają? Czy przy nas bracia i wierni mają wytchnienie?

Pragnienia nigdy się nie starzeją! Pragnienia sprawiają, że jesteśmy młodzi i możemy marzyć. Św. Jan Kapistran dobrze wiedział, że na te pytania nie usłyszy odpowiedzi. Wiedział, że odpowiedzi na postawione pytania, pozostaną głęboko w sercach braci. Świadomie pozostawił ich z tymi pytaniami. Zostawił im przestrzeń wolności.

Przykład nieoszczędzania się

Św. Jan Kapistran przysłonił w pewnym okresie wszystkich kaznodziejów i duchownych swojej epoki. Z wielką mocą i prostotą przeprowadził szaloną kampanię kaznodziejską w całej Europie – na trwałe zmieniając jej oblicze.

Pod koniec swojego życia, jako 70-letni zakonnik, powiedział do swoich współbraci, że droga jaką pokonał przemierzając Europę i misja jaką spełnił „wyczerpałaby nawet same kamienie”. W jego małym, kruchym ciele ukryta była cudowna siła – bez wątpienia podtrzymywana łaską Boga. Siła niczym niespętana – nawet przez wiek czy zmęczenie spowodowane bardzo surowym, ascetycznym życiem.

Taki też był Jego sposób mówienia. Nie zatrzymywał Słowa dla siebie, stawiał pytania. Nie żył z Chrystusa, ale całym sobą żył dla Chrystusa. Nie krępował Słowa Bożego. Żył tak, że ​​nawet ci, którzy nie rozumieli jego słów, mimo wszystko byli do głębi poruszeni i ze łzami zaczynali zmieniać swoje życie.

Święty, który gdziekolwiek się nie pojawiał, nie pozostawiał miejsc i ludzi takimi, jacy byli. Święty nasz brat i ojciec, założyciel naszej zakonnej Prowincji, którego misji i wielkich pragnień nie przerwała nawet śmierć.

[/vc_column_text][image_with_animation image_url=”13914″ animation=”Fade In” hover_animation=”none” alignment=”” border_radius=”none” box_shadow=”none” image_loading=”default” max_width=”100%” max_width_mobile=”default”][/vc_column][/vc_row]

Polecamy