[vc_row no_padding=”true” bg_type=”” dima_canvas_style=”” translate_x=”0″ dima_z_index=”0″ delay=”” animate_item=”” delay_duration=”” delay_offset=”” id=”” class=”” border_color=””][vc_column bg_type=”” dima_canvas_style=”” min_height=”” translate_x=”0″ dima_z_index=”0″ delay=”” delay_duration=”” delay_offset=”” width=”1/1″][text delay=”” delay_duration=”” delay_offset=”” id=”” class=””]
Nowe kwiatki św. Franciszka #1
Atmosfera na rekreacji nie była zbyt wesoła. W Porcjunkuli pozostała tylko część braci. Brat Masseo z bratem Aniołem, oraz brat Rufin z bratem Eliaszem (choć niektórzy utrzymywali, że brat Eliasz z bratem Rufinem) przemierzali ostępy Marchii głosząc Ewangelię. Przed wieczorem wrócił z kwesty brat Jan.
– Straszne wieści, bracia drodzy! – Jan był wyraźnie zasmucony – Straszne wieści… jakiś człowiek krzyczał dziś na placu przed świętym Rufinem, że proboszcz ze Spello miał dzieci, niebożęta Chrystusowe, krzywdzić, i to w taki sposób – tu Jan zrobił efektowną pauzę, a nawet dla jej podkreślenia zdjął kapelusz – że nie godzi się tego powtarzać.
Nastała cisza. Tylko siedzący pod ścianą Idzi mruknął.
– Taa… wielkie wieści.. Przedwczoraj ubrana na czarno kobieta mówiła to samo, tyle że chodziło o Perugię. – Na jego twarzy malował się smutek pomieszany z satysfakcją. Każdy wiedział, że Idzi nie lubił mieszkańców Perugii.
– Wygląda na to, że lud chrześcijański coraz wyżej głowę podnosi burząc się przeciw klechom. – powiedział Sabbatino – Doskonała to okazja, by głosić Słowo. Biskupi nie będą się sprzeciwiać, bo zobaczą, że tylko jeszcze my trzymamy jakiś poziom moralny. Zresztą słyszałem, że dostojny pan Fryderyk, biskup Ascoli Piceno, do klasztoru chce się udać, by tam oddać się modlitwie i pokucie. Może jeszcze się nawrócą?
– To mi wygląda na rozgrywkę gibelinów przeciw gwelfom, przeklęta polityka! – wtrącił Leon – A zresztą ile oni sami nakrzywdzili ludzi?
– Może i polityka – rzekł Franciszek – ale że niebożęta … ktoś skrzywdził… – Chciał coś dodać, ale głos mu się załamał. Po chwili dopiero kontynuował. – Nadziwić się nie mogę, bracie Sabbatino, że widzisz w tym okazję. Słowu Bożemu uwłaczają te czyny, i nawet gdy ty, wolny od winy, przemawiać będziesz, nie znajdziesz posłuchu.
Nastała cisza. Sabbatino spuścił głowę. Nagle Franciszek stał i skierował się do wyjścia.
– Gdzie idziesz, Ojcze?! – wykrzyknął brat Leon.
– Najpierw do Spello. Ludzie gotowi ukamienować tego kapłana. Może i jest grzesznikiem, ale to przez jego słowa Chrystus Pan na ołtarz przychodzi.
– Obawiam się – rzekł spokojnie milczący dotychczas Piotr z Katanii – że będzie to odebrane jako tolerancja zła.
– Tolerancja? – odrzekł Franciszek – Nie. Chcę i tego kapłana, i jego lud, przywieść raczej do głębszej miłości Chrystusa Pana i Kościoła.
[/text][image img_size=”full” float=”center” caption=”” lightbox=”” width=”” delay=”” delay_duration=”” delay_offset=”” is_gallert_item=”” src=”9241″ alt=”” href=”” title=”” popup_content=”” id=”” class=”” style=””][/vc_column][/vc_row]