[vc_row no_padding=”true” bg_type=”” dima_canvas_style=”” translate_x=”0″ dima_z_index=”0″ delay=”” animate_item=”” delay_duration=”” delay_offset=”” id=”” class=”” border_color=””][vc_column bg_type=”” dima_canvas_style=”” min_height=”” translate_x=”0″ dima_z_index=”0″ delay=”” delay_duration=”” delay_offset=”” width=”1/1″][text delay=”” delay_duration=”” delay_offset=”” id=”” class=””]Wczoraj (27 kwietnia), w wieku 89 lat, odszedł na zasłużony odpoczynek Ludwik Kucała – zakrystianin kalwaryjskiego Sanktuarium.
Przez dziesiątki lat posługiwał przy najważniejszych uroczystościach, włącznie z wizytami ówczesnego Metropolity Krakowskiego, kard. Karola Wojtyły aż po jego I pielgrzymkę do Ojczyzny już jako Papieża. W ostatnich latach pełnił cichą służbę jako furtian w Wyższym Seminarium Duchownym w Kalwarii Zebrzydowskiej. Nawet wtedy, gdy sił już ubywało, starał się być często w bazylice na Mszy św. Żył Kalwarią i ją kochał.
Poniżej zamieszczamy relację Pana Ludwika z wizyt św. Jana Pawła II w Kalwarii – ukazała się ona w zeszłorocznym numerze Pielgrzyma Kalwaryjskiego (66/2019). Jest to dobra propozycja na 100-lecie urodzin Świętego Papieża.
ON SIĘ PRAWDZIWIE MODLIŁ
40 lat temu do swojego ulubionego sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej przybył papież Jan Paweł II. Mówił wtedy do pielgrzymów, by nie ustawali w modlitwie i jak zaznaczył, jest to wezwanie najważniejsze. Najistotniejsze orędzie! O tym, że zachęta papieża do modlitwy wypłynęła wprost z Jego serca i osobistej praktyki wspomina pan Ludwik Kucała, wieloletni kościelny kalwaryjskiej bazyliki, cichy świadek wizyt Kardynała Wojtyły w kalwaryjskim sanktuarium.
Był rok 1955, kiedy Pan Ludwik rozpoczął pracę w Kalwarii Zebrzydowskiej jako kościelny – pomocnik ówczesnego zakrystianina, brata Kazimierza Plichty OFM. Jego codzienna praca polegała na przygotowaniu paramentów do Eucharystii, służbie przy ołtarzu, utrzymaniu porządku w świątyni oraz wielu innych zajęciach związanych np. z przygotowaniem szopki, czy nakręcaniu zegara na kościelnej wieży.
Kiedy w Krakowie biskupem został Karol Wojtyła, utrzymał swój zwyczaj pielgrzymowania do Kalwarii na dróżki i przed cudowny obraz Matki Bożej. Jako kardynał przyjeżdżał tu często. Na odpusty to już swoją drogą. Był zawsze bardzo miły. Miałem z Nim często styczność – wspomina pan Ludwik. Był bardzo pobożny. On się prawdziwie modlił.
Podczas pamiętnej wizyty w sanktuarium w 1979 roku Ojciec Święty sam mówił: Kalwaria ma to do siebie, że się można łatwo ukryć. Więc przychodziłem sam i wędrowałem po dróżkach Pana Jezusa i Jego Matki, rozpamiętywałem Ich najświętsze tajemnice. To jest zupełnie przedziwna rzecz – te dróżki… ale o tym jeszcze powiem. A prócz tego polecałem Panu Jezusowi przez Maryję sprawy szczególnie trudne i sprawy szczególnie odpowiedzialne w całym moim posługiwaniu biskupim, potem kardynalskim. Widziałem, że coraz częściej muszę tu przychodzić, bo po pierwsze spraw takich było coraz więcej, a po drugie – dziwna rzecz – one się zwykle rozwiązywały po takim moim nawiedzeniu na dróżkach.
Celem pielgrzymek krakowskiego kardynała do Kalwarii była zawsze modlitwa. On bardzo lubił się modlić. Dawało się klęcznik przed balaskami i tam się modlił – mówi. Nawet nie wiedzieli bernardyni, że kardynał odprawia Mszę świętą w kościele, a ja mu służyłem. Raz było tak, że wybierał się na dróżki, a zaczęło lać. Nie miał ze sobą parasola. Przyszedł do okna i mówi: Jak macie jakiś parasol, to mi pożyczcie, bo nie wziąłem ze sobą, a leje. Jakiśmy mieli parasol, to mu daliśmy.
Kiedy Kardynała Wojtyłę wybrano na Następcę Świętego Piotra, wielka radość zapanowała także w Kalwarii. Jechałem samochodem do Krakowa – mówi kościelny. Jakiś kierowca mnie wziął okazyjnie. Taki był uradowany ten kierowca… Papież z Polski. Papieżem jest Polak! Radość była straszna! Przecierając oczy pan Ludwik nie kryje wzruszenia. Kardynała ludzie znali dobrze, był zawsze obecny z ludem. Był przede wszystkim lubiany. Święty człowiek. Święty. (…) Był zawsze poważny. Żarty też znał, uśmiechnął się – do Boga i do ludzi!
Nadszedł w końcu czas pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski. Jak relacjonuje klasztorny kronikarz kalwaryjskie sanktuarium, z którym był związany od najmłodszych lat, znalazło się na mapie wizyty na wyraźne życzenie papieża. Kiedy Jan Paweł II po modlitwie przed Najświętszym Sakramentem i przed cudownym obrazem Matki Bożej Kalwaryjskiej stanął na specjalnie przygotowanym podeście, pielgrzymi usłyszeli pierwsze słowa przemówienia: Nie wiem po prostu, jak dziękować Bożej Opatrzności za to, że dane mi jest jeszcze raz nawiedzić to miejsce. Kalwaria Zebrzydowska: sanktuarium Matki Bożej – i dróżki. Nawiedzałem je wiele razy, począwszy od lat moich chłopięcych i młodzieńczych. Nawiedzałem je jako kapłan. Szczególnie często nawiedzałem sanktuarium kalwaryjskie jako arcybiskup krakowski i kardynał. Przywiązanie do tego miejsca papież wyrażał na przestrzeni swojego pontyfikatu nie tylko słowami. Podczas tej wizyty podniósł do godności bazyliki mniejszej miejscowy kościół pw. Matki Bożej Anielskiej. Papież podarował do sanktuarium monstrancję, na której podstawie wygrawerowano napis: Dar Ojca Świętego Jana Pawła II dla swego ulubionego sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej 7 VI 1979r.
Pan Ludwik wspominając wydarzenia z czerwca 1979 roku mówi, że czuć było, iż dzieją się rzeczy wielkie. Jak pierwszy raz przyjechał, byłem jeszcze kościelnym – zaznacza. To były wielkie uroczystości! Papież z Polski! Nad pracą zakrystianów związaną z przygotowaniami do papieskiej wizyty czuwał br. Kazimierz. Zaangażowano stolarzy, dekoratorki, kleryków i wielu innych, którzy w tych dniach nie szczędzili sił, by przygotować sanktuarium do tak ważnej chwili.
Dziś, po czterdziestu latach Kalwaria jest nadal miejscem modlitwy i duchowej odnowy tysięcy wiernych. Zdaje się, że wołanie Świętego Pielgrzyma Kalwaryjskiego nie jest tutaj nikomu obojętne. Ludzie nadal widzą potrzebę obecności Boga w swoim życiu, w czym pomaga tutaj piękno architektury, krajobrazu, atmosfera modlitwy, obecność cudownego obrazu oraz sprawowane w tym miejscu sakramenty. Wdzięczna pamięć o świętym Janie Pawle II, któremu to miejsce tak wiele zawdzięcza, każe wspomnieć raz jeszcze Jego zachętę: A jeśli, do czego pragnę was zachęcić i zapalić, to abyście nie przestawali nawiedzać tego sanktuarium. Więcej jeszcze – chcę wam powiedzieć wszystkim, a zwłaszcza młodym (bo, dziwna rzecz, młodzi szczególnie sobie upodobali to miejsce): nie ustawajcie w modlitwie.
o. Tarsycjusz Bukowski OFM
[/text][/vc_column][/vc_row]