O. Kazimierz lubił być księdzem. Każdy, kto go spotkał widział doskonale, że te z pozoru zwyczajne, proste, kapłańskie obowiązki jak głoszenie kazań, spowiadanie, koordynowanie życia parafii, sprawiały mu radość i dawały satysfakcję – mówił na pogrzebie o. Egidiusz Włodarczyk. 27 marca 2024 r. w Łodzi pożegnaliśmy zmarłego pięć dni wcześniej o. Kazimierza Kowalskiego OFM – rekolekcjonistę i misjonarza ludowego.
Mszy św. pogrzebowej w samo południe przewodniczył bp Marek Marczak – biskup pomocniczy Archidiecezji Łódzkiej. W koncelebrze wzięli udział kapłani zakonni i diecezjalni, na czele z naszym Prowincjałem – o. Egidiuszem Włodarczykiem. Świątynię wypełnili parafianie, rodzina i przyjaciele zmarłego. Wszystkich zgromadzonych przywitał na początku o. Juwenalis Andrzejczak – gwardian klasztoru w Łodzi.
Śmierć jest najtrudniejszym wyzwaniem naszej wiary. Prosimy Boga, aby to doświadczenie, które o. Kazimierz już przeszedł, a jest jeszcze przed nami, było doświadczeniem wiary w Boga, który jest Zwycięzcą śmierci, aby było okazją do odnowienia w sobie wiary – mówił na początku Eucharystii bp Marek.
Kazanie wygłosił kursowy kolega zmarłego – o. Jan Szpila, który wspominał:
Od najwcześniejszych lat dziecięcych śp. o. Kazimierz wiedział, że Chrystus Pan potrzebuje kapłanów, że potrzebuje ich rozgrzeszać, potrzebuje ich ust, by głosić nowinę Jezusa. Pewnego dnia zapukał po prostu do serca o. Kazimierza, który wtedy był uczniem szkoły podstawowej w Skępem i gorliwym ministrantem w tamtejszym Sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej. (…)
Następnie kaznodzieja przywołał kolejne fakty z jego życia i formacji zakonnej, docierając do lat 90-tych, gdy w 12 roku kapłaństwa o. Kazimierz zostaje przeniesiony do Warszawy:
W Warszawie czekała go ciężka praca, bo oprócz tych duszpasterskich obowiązków doszła jeszcze budowa nowego kościoła. Dzięki życzliwości tamtejszych wiernych oraz licznym rekolekcjom i misjom, jakie podejmował, praca przyniosła widoczne efekty w postaci nowej świątyni. Cieszył się nią, że może dokończyć budowę, jak również cieszył się, że za jego pobytu świątynia była konsekrowana.
W naszym zakonie pełnił wiele zaszczytnych funkcji – był wikariuszem Prowincji czy definitorem, jak również wiele razy był gwardianem różnych klasztorów. Nie sposób jednak wszystkich tych osiągnięć policzyć. Te miejsca, w których zdobywał dusze dla Chrystusa, wypisał na swoim pamiątkowym obrazku zakonnego, złotego jubileuszu, który obchodził półtora roku temu. Trzeba przyznać, że mimo słabego głosu, wygłosił bardzo dużo – ponad 500 – różnych kazań misyjnych i rekolekcyjnych. One wprawdzie dawały mu wielką satysfakcję, ale w nie również wkładał ogrom swojej pracy. To pokazuje jak bardzo ukochał kapłaństwo. (..)
Dziękujemy Bogu za wszelakie dobro, jakie śp. o. Kazimierz dokonał za swojego życia. Jednocześnie prosimy Miłosiernego Boga, aby przebaczył jego grzechy, popełnione z ludzkiej słabości.
W słowach pożegnania na końcu Mszy św. Ojciec Prowincjał przywołał historię z życia św. Franciszka, gdy ten został zapytany przez swych naśladowców o ideał brata mniejszego:
Św. Franciszek odpowiedział wtedy, że powinien kochać ubóstwo jak br. Bernard, powinien być czysty i prosty jak br. Leon, łagodny i wytworny jak br. Anioł, rozsądny i elokwentny jak br. Maseo, zatopiony w kontemplacji jak br. Idzi, rozmodlony jak br. Rufin, itd. Ta z pozoru prosta historyjka czym tak naprawdę jest wspólnota zakonna. Każdy z nas jest zupełnie inny, ma swój charakter, swoje doświadczenia, swoje talenty i charyzmaty, ale i swoje wady, dziwactwa i słabości. I tylko Pan Bóg jako wspaniały artysta potrafi połączyć to, co wydawałoby się jest niemożliwe do połączenia.
Dziś nasza Prowincja żegna jednego z naszych współbraci. Był to człowiek wielu talentów. Przede wszystkim o. Kazimierz lubił być księdzem. Każdy, kto go spotkał widział doskonale, że te z pozoru zwyczajne, proste, kapłańskie obowiązki jak głoszenie kazań, spowiadanie, koordynowanie życia parafii, sprawiały mu radość i dawały satysfakcję. Wiele osób garnęło się do niego, czując się przy nim bezpiecznie, tak jak każdy wędrowiec poszukuje kogoś, komu można zaufać, kto wskaże drogę. Dla wielu z nas był to właśnie o. Kazimierz.
Ojcze Kazimierzu, za Twoje życie, za Twoją pozytywną odpowiedź na dar powołania, za wszystkie Twoje wysiłki w imieniu całej naszej wspólnoty dziękuję! Do zobaczenia w niebie!
Trumna z ciałem o. Kazimierza została złożona w grobowcu zakonnym na cmentarzu św. Wincentego na łódzkich Dołach.
fot. br. Jakub Budnyk OFM