Scroll Top
Pogrzeb s. Barbary Szewczyk
W środę 17 maja w Bazylice Zwiastowania NMP w Leżajsku miał miejsce pogrzeb s. Barbary Anny Szewczyk ze Zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Serca NMP. W minioną niedzielę 14 maja zmarła ona w wieku 96 lat. Przez dziesiątki lat pracowała ofiarnie w naszej klasztornej kuchni.
O godz. 10:30 rozpoczęła się uroczysta Msza św. pogrzebowa, której przewodniczył i słowo wygłosił o. bp Damian Muskus. Na uroczystości pogrzebowe przybyli bracia i ojcowie naszej zakonnej Prowincji, na czele z Prowincjałem – o. Egidiuszem Włodarczykiem oraz definitorzy: o. Gracjan Kubica, o. Hadrian Kamas i o. Leszek Walkiewicz. Zebranych przywitał wikariusz leżajskiego konwentu – o. Serafin Suda. Na pogrzeb przybyły również licznie siostry ze Zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Serca NMP, na czele z Matką Generalną – s. Martą Muskus, oraz przełożoną leżajskiej wspólnoty sióstr – s. Różą Baj. Nie zabrakło także sióstr z innych zgromadzeń oraz rodziny, na czele z siostrami Zmarłej. S. Barbara przez ponad pół wieku (dokładnie 56 lat) z wielkim poświęceniem i oddaniem pracowała w kuchni naszego klasztoru w Leżajsku. W kazaniu bp Damian przyrównał Zmarłą do zaprzyjaźnionej z Jezusem Marty: W Betanii, dokąd lubił wracać Jezus, miejscem, gdzie tworzy się klimat domu, zarządzała Marta. W Leżajsku była to Siostra Basia. Wypełniła mury leżajskiego domu, tak ważnego dla wspólnoty braci mniejszych, swoją pracowitością, skromnością, pogodą ducha i kobiecą mądrością. Moje pokolenie i młodsze może powiedzieć, że Siostra Basia w Leżajsku była od zawsze. Karmiła nas przygotowywanymi przez siebie posiłkami, ale przede wszystkim swoją serdecznością. Była mistrzynią drugiego planu: dyskretna, ale zawsze chętna do pomocy, dostrzegająca braki, którym trzeba zaradzić, i oddana bez reszty swojej pracy. Była niczym współczesna Marta, czuwająca nad tym, by ani domownikom, ani gościom tego domu niczego nie brakowało, by nie musieli się martwić o sprawy codzienne i tak zwyczajne jak chleb na stole. I jak Marta wyznawała miłość Jezusowi i nam wszystkim swoją cichą posługą, pracowitością, zatroskaniem, codzienną krzątaniną. Czy wybrała gorszą cząstkę? Kard. Raniero Cantalamessa mówił kiedyś o takiej drodze świętości, która biegnie między garnkami i patelniami, podczas zamiatania, gotowania posiłków i zmywania naczyń. I tak uświęcała się Siostra Basia, nasza ukochana Marta. Taka droga zarezerwowana jest dla naprawdę czystych, pięknych i pokornych przyjaciół Jezusa. To droga codziennego bohaterstwa, naznaczonego cichym cierpieniem, ale i radością służby, niespecjalnie zauważanego, nie zawsze docenianego, a czasami nawet pogardzanego przez tych, którym wydaje się, że do wyższych rzeczy zostali stworzeni. W dobie wszechobecnego kryzysu, który nie ominął także wspólnoty Kościoła, wytężamy umysły w poszukiwaniu sposobów, jak oczyścić Wspólnotę ze zła, które się nawarstwiło, jak zaradzić kryzysowi powołań, jak zatrzymać odchodzących, jak odbudować zaufanie, jak przywrócić ducha jedności. Wyważamy otwarte drzwi. Odpowiedź na pytanie, jak to zrobić, daje życie wielu pięknych, prostych, szczerych ludzi, pośród których jest i ona – skromna siostra ze Zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Serca Maryi. S. Barbara urodziła się 24 czerwca 1927 r. w Rozdzieli koło Bochni. W 1948 r. wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Serca NMP, w którym 11 lat później złożyła profesję wieczystą. Krótko pracowała w domach w Kietrzu Śląskim i w Kudowie Zdroju. Dnia 25 sierpnia 1964 r. została przeniesiona do Leżajska i z tym miejscem związała długie lata swojego życia. W latach 1975-1983 pełniła funkcję przełożonej leżajskiej wspólnoty. Jednak pasją jej życia była praca w kuchni, w której przygotowywała posiłki kolejnym pokoleniom bernardynów. Ostatnie lata życia s. Barbary nacechowane były cierpieniem, które znosiła z pokorą i cichością. Zmarła w niedzielę późnym popołudniem w domu, w którym mieszkała większość swojego życia. Kochana s. Barbaro – odpoczywaj w pokoju wiecznym!
o. Rufin Kyc OFM

Polecamy