Scroll Top
  • Home
  • News
  • Nasz Prowincjał na zakończenie Kongresu Braci
Nasz Prowincjał na zakończenie Kongresu Braci
Na zakończenie Kongresu Braci Niekapłanów Konferencji Północnosłowiańskiej Zakonu Braci Mniejszych, który odbywał się w dniach 11-14 marca w Kalwarii Zebrzydowskiej, nasz Prowincjał skierował do zgromadzonych słowo w czasie porannej Mszy św.

O. Egidiusz zauważył, że gdybyśmy podjęli się próby streszczenia całego Pisma Świętego jednym zdaniem, to jedna z propozycji mogłaby być następująca: jest to Księga, która opowiada o tym jak wielki jest Bóg i jak słaby jest człowiek. Wychodząc od czytań Liturgii Słowa z dnia zaznaczył, że historia o niewierności ludu pod górą Synaj musi nas tym bardziej przepełniać smutkiem, gdy widzimy w niej swoje niewierności i swoją niewiarę.

W trakcie naszego spotkania wiele razy wspominaliśmy m.in. o doświadczeniu jakim jest dla nas spadek liczby powołań do naszej wspólnoty. Być może jest to owoc naszej niewierności, naszej bylejakości. Czasami, a może nawet częściej niż czasami, zaklinamy rzeczywistość – wmawiamy samym sobie, że jeszcze nie jest z nami tak źle albo że Pan Bóg po znajomości przymknie oko na pewne sprawy.

Następnie kaznodzieja przytoczył słowa Chrystusa, zapisane w „Dzienniczku” św. s. Faustyny: „– Dopuszczę, aby były zniszczone klasztory i kościoły. – Odpowiedziałam: Jezu, przecież tyle dusz Cię wychwala w klasztorach. – Odpowiedział Pan: Ta chwała rani serce Moje, bo miłość jest wygnana z klasztorów. Dusze bez miłości i poświęcenia, dusze pełne egoizmu i samolubstwa, dusze pyszne i zarozumiałe, dusze pełne przewrotności i obłudy, dusze letnie, które mają zaledwie tyle ciepła, aby się same przy życiu utrzymać. Serce Moje znieść tego nie może. Wszystkie łaski Moje, które codziennie na nich zlewam, spływają jak po skale. Znieść ich nie mogę, bo są ani dobrzy, ani źli. Na to powołałem klasztory, aby przez nie uświęcać świat; z nich ma wybuchać silny płomień miłości i ofiary. A jeżeli się nie nawrócą i nie zapalą pierwotną miłością, podam ich w zagładę świata tego…”

Trudne są te słowa prawdy, ale Pan Bóg nawet kiedy kieruje pod adresem człowieka najbardziej bolesne słowa, nie robi tego po to, aby człowieka przygnieść, ale czyni to dla jego dobra, aby nim wstrząsnąć i uświadomić, że jest nadzieja, że jest droga wyjścia. Gdzie więc ukryta jest ta dobra wiadomość, ta recepta dla nas?

Ojciec Prowincjał zauważył, że rozwiązanie znajdziemy w pierwszym czytaniu z Księgi Wyjścia, w modlitwie wstawienniczej Mojżesza:

Mojżesz zaczął wstawiać się za swoim ludem, a przekonując Pana Boga do tego, aby był cierpliwy użył trzech argumentów. Po pierwsze przypomniał dzieła, które Bóg uczynił dla tego narodu. Drugi argument przypomina Bogu, że oprócz grzeszników w tym narodzie byli ludzie niezwykli ze względu na swoją wierność i wytrwałość. Trzeci argument uświadamia Bogu, że inni patrząc na to jak Pan Bóg wymierza karę narodowi wybranemu mogliby to źle zrozumieć, mogłoby to stworzyć w nich niewłaściwy obraz Pana Boga. Czy Mojżesz musiał o tym przypominać Panu Bogu? Nie. Ważne było, aby sobie o tym przypomniał, a potem przypomniał o tym ludowi zgromadzonemu u stóp góry.

Czy nie jest to droga dla nas, którzy kończymy nasze braterskie spotkanie? To droga, która pomoże nam wyjść z grzechu, obudzić się z letargu, przebłagać Boga i tchnąć naszą wspólnotę nowe życie. To trzy kroki. Po pierwsze: przypomnieć sobie dzieła, które Bóg uczynił dla naszego zakonu i naszych prowincji, opisane we wczesnych źródłach franciszkańskich, na kartach kronik naszych prowincji – te wszystkie dary łaski, znaki Bożej obecności, to jak Pan Bóg uświadamiał nam, że tylko życie ewangelią daje człowiekowi prawdziwe szczęście, to jak Pan Bóg pomagał nam przetrwać zawirowania i próby, których ludzkie możliwości okazywały się niewystarczające. Drugi krok: przypomnij sobie świętych współbraci – tych kanonizowanych i beatyfikowanych, ale także tych świętych, których papież Franciszek nazywa świętymi z sąsiedztwa – przesiąkniętych Bogiem furtianów, ogrodników, kwestarzy, krawców, piekarzy, kucharzy, zakrystianów. Skoro oni potrafili z Bożą pomocą pokonać przeszkody na drodze ku niebu, dlaczego my z Bożą pomocą nie mielibyśmy ich pokonać? I wreszcie trzeci krok: nawróciwszy się, targować się z Panem Bogiem. „Panie, jeśli nas zostawisz, to będzie się wydawać, że to, co uczynił Franciszek, tylu naszych świętych braci, nie było ważne, że łaski, które zlewasz na nas od ośmiu wieków, zostały zmarnowane”.

Polecamy