Dnia 11 sierpnia w samo południe w bazylice św. Antoniego w Radecznicy pożegnaliśmy śp. o. Doroteusza Lipińskiego.
Zmarłego kapłana, pochodzącego z pobliskiej Teodorówki, żegnali Współbracia z wielu klasztorów. Eucharystii przewodniczył o. Teofil Czarniak, Minister Prowincjalny. W pogrzebie uczestniczyły delegacje wiernych z parafii pochodzenia Zmarłego – Parafii św. Kazimierza Królewicza w Radzięcinie oraz wierni z Koła i z Jelnej.
Kazanie wygłosił pochodzący z Radecznicy o. Marian Wachowicz. W wygłoszonym słowie zarysował on okoliczności historyczne, w których wzrastał Marian Lipiński, który w zakonie przyjął imię Doroteusz. W momencie rozpoczęcia II Wojny Światowej miał on zaledwie 8 lat, więc rodzice musieli go ukrywać przed przymusowym wywozem dzieci, prowadzonym przez niemieckiego okupanta.
W dalszej części kazania o. Marian przedstawił krótko cechy charakterystyczne śp. o. Doroteusza:
O. Doroteusz był człowiekiem niesamowitej pracowitości. Wyniósł to z całą pewnością z domu. On nie wstydził się tego, że jest kapłanem i że z pracownikami idzie do pracy. Był pomocnikiem murarzy w Miłakowie i w Olszynie oraz w czasie budowy kościołów filialnych w Jelnej. Zasłynął jako misjonarz ludowy i kaznodzieja. On nie czytał kazań, tylko je głosił. Malował jako samouk piękne obrazy. Z jego rąk wychodziły najczęściej obrazy Drogi Krzyżowej czy radości Matki Bożej. Niesamowicie kochał przyrodę. Gdy tylko pojawiały się grzyby, on już jechał w miejsca, gdzie wiedział, że może być tam solidne grzybobranie. Miłość do przyrody widać było szczególnie w klasztorze w Kole, gdzie postawił cieplarnie i zajmował się uprawą warzyw oraz hodowlą kwiatów. To mu sprawiało wielką radość.
Kaznodzieja na koniec zachęcił zgromadzonych do gorliwej modlitwy o nowe powołania kapłańskie, aby nie zabrakło nigdy pośredników przed Bogiem, którzy będą sprawowali sakramenty.
Na zakończenie Mszy św. głos zabrał proboszcz parafii Radzięcin, ks. Adam Czupich:
Zmarły o. Doroteusz dokonał sprytnej rzeczy, gdyż poprzez swoje obrazy dał się poznać duchowo. Te jego obrazy są też w naszej parafii. Po nich daje się poznać kim on był i co było dla niego najważniejsze. Cieszę się również, że łącznie nim z naszej parafii pochodziło trzech bernardynów.
Prowincjał, o. Teofil, zakończył celebrację krótkim podsumowaniem:
Jak pomyślimy, ilu on wyspowiadał wiernych, ile rozdał Komunii św., ile kazań wygłosił i ilu przez to ludzi przyprowadził do Boga w ciągu ponad 60 lat swego kapłańskiego życia, widzimy w tym ogrom działania miłosierdzia Bożego. O. Doroteusz nie odchodził sam. W momencie śmierci był przy nim i trzymał go za rękę o. Walerian Chromy. Miał też przy sobie w Infirmerii braci, którzy się nim z troską zajmowali. Za to im dziękuję! Ufamy, że ta śmierć była dla o. Doroteusza tylko przejściem do nowego życia.
Po Mszy św. pogrzebowej, zmarły kapłan został pochowany w zakonnym grobowcu na cmentarzu, położonym niedaleko bazyliki.
Śp. o. Doroteusz przeżył 89 lat, w tym 69 lat w zakonie, a 62 lata w kapłaństwie. Najdłużej, bo aż 22 lata posługiwał w klasztorze w Kole.