Scroll Top
  • Home
  • News
  • Pogrzeb śp. o. Jacka Janasa OFM
Pogrzeb śp. o. Jacka Janasa OFM
W południe Wielkiego Wtorku (15 kwietnia 2025 r.) pożegnaliśmy śp. o. Jacka Janasa OFM. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył bp Robert Chrząszcz – biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej.

Zgromadzeni na liturgii pogrzebowej, również parafianie Zmarłego z Męciny, wysłuchali kazania, które wygłosił rocznikowy współbrat – o. dr hab. Romuald Kośla. Kaznodzieja już na początku zwrócił uwagę na wyjątkowy czas odejścia śp. o. Jacka:

Opatrzność sprawiła, że tegoroczne święta paschalne celebrujesz razem z Chrystusem, Najwyższym Kapłanem w Przybytku niebieskim. Przeżyłeś z nami okres Wielkiego Postu. Jak każdego roku miał cię przygotować do obchodów świąt Wielkiej Nocy na tym łez padole. Jednak u progu Wielkiego Tygodnia Pan pociągnął się siłą swojej miłości do sali na górze, abyś z całą społecznością zbawionych zasiadł do stołu weselnego i obchodził z Bogiem wieczną Paschę.

O. Romuald wspominał dalej z nieukrywanym rozrzewnieniem:

Nic nie wskazywało, że twoja ostatnia słabość okaże się śmiertelna. Jeszcze dwa tygodnie temu składaliśmy ci urodzinowe życzenia i życzyliśmy kolejnych błogosławionych lat w dobrym samopoczuciu. Przyznaję, że wątek śmierci nieraz był poruszany w naszych rozmowach, gdyż z naszego rocznika, przed tobą Jacku, odeszło już czterech współbraci.

Dalej kaznodzieja roztoczył przed zgromadzonymi refleksję nad życiem i śmiercią:

Życie ludzkie stoi pod znakiem śmierci. Pośrodku życia otoczeni jesteśmy śmiercią. Zatem pytanie o śmierć narzuca samo życie. I każdy na kogo życie stanowi prawdziwą troskę, musi się zmierzyć z tym pytaniem. Dla nas, chrześcijan, szukanie odpowiedzi na to pytanie o śmierć ma konkretny punkt wyjścia. To śmierć naszego Pana Jezusa Chrystusa (…).

Kochani, na życie i na śmierć naszego drugiego współbrata, Jacka, nie chcemy spoglądać inaczej, jak przez pryzmat zwycięstwa, które stoi po stronie Syna Bożego. Do osoby ojca Jacka, w bogactwie życia zakonnego, kapłańskiego i misyjnego, pragniemy przyłożyć tę osobliwą miarę, jaką jest ukrzyżowana miłość Jezusa Chrystusa, objawiająca się w kolejnych dniach Triduum Paschalnego. Do tych dni zmierzamy.

Następnie przybliżony został życiorys Zmarłego, z wyakcentowaniem jego 29-letniej posługi misyjnej w Demokratycznej Republice Konga:

Jako jedyny z rocznika zdecydował się na misje, z dala od Ojczyzny, z dala od rodziny i prowincji zakonnej. To szczególne powołanie w powołaniu. Jezus podzielił się z nim władzą kapłańską, a Jacek podjął się trudu wynikającego ze święceń. Wyraził gotowość codziennego, coraz mocniejszego łączenia się z Chrystusem, Najwyższym Arcykapłanem, aby wraz z nim stać się ofiarą na cześć Boga i dla zbawienia człowieka. Wiedział, że ma uczyć się przekraczania samego siebie i wnosić ten boski dar w życie wszystkich, którzy będą spragnieni Boga. Jego wyjazd na misje dowiódł, że tę łaskę kapłaństwa odczytał w szerokim, powszechnym znaczeniu – że kapłan przełamuje granice, że jest dla wszystkich. Jest dla swoich i dla obcych, dla zdrowych i chorych, dla dzieci i starców, na co dzień i od święta (…).

Drogi Jacku, przed wyjazdem na misje przyjąłeś krzyż. Wyraziłeś przez tą gotowość traktowania całego twego misyjnego dzieła jako krzyżową drogę. Z wielkim szacunkiem z perspektywy lat spoglądamy na wierną wytrwałość, z jaką spełniłeś misję, którą ci zlecił ukrzyżowany i zmartwychwstały Pan. A ponieważ w Nim złożyłeś całą swoją nadzieję, dlatego umiałeś przegrać doczesność, aby wygrać wieczność. Najświętsza Maryja Panna, Matka Bolesna, która najlepiej pojęła wielkość ofiary, jaką złożył na krzyżu jej Syn, niech cię przeprowadzi przez ciemność nocy śmierci do jasności poranka w zmartwychwstaniu, abyś zapatrzony w rozpromienione oblicze Pana pojął – już na żadnej zasłony – że wszystko, co ci się w tym życiu zakonnym, kapłańskim, misyjnym przydarzyło tu w Polsce i tam w Afryce, że wszystko miało sens. Że warto było zdrowie poświęcić. Że warto było wejść w los ziarna obumierającego i życie dać. Teraz możesz się cieszyć jego pełnią.

Po Eucharystii list od bpa Jana Piotrowskiego, przewodniczącego Komisji KEP ds. Misji, odczytał jego delegat – ks. Michał Kacprzyk. W swoim liście bp Piotrowski zauważył:

Każdy misjonarz odchodzi za wcześnie. Ojciec Jacek, żyjąc przez 29 lat świadomością swego misyjnego powołania i posłannictwa, był zwiastunem radosnej Nowiny i kontynuatorem misji zbawczej Jezusa Chrystusa na ziemi kongijskiej. Śmierć misjonarza woła o powołania misyjne – o tych, którzy będą zwiastować Dobrą Nowinę i poniosą pokój. Woła o to, by młodzi ludzie mieli odwagę iść za głosem Chrystusa: „Pójdź ze Mną!”. Woła, aby kapłani nie lekceważyli daru kapłaństwa i z błahych powodów nie rezygnowali ze służby Bogu i ludziom. Śmierć misjonarza woła o świętość.

Na koniec głos zabrał Prowincjał, o. Egidiusz Włodarczyk, który żegnając Zmarłego, powiedział:

Julianowi Tuwimowi przypisuje się słowa: „Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz”. Kiedy odszedł o. Jacek, jego współbraciom zrobiło się nudno i to wcale nie z powodu braku zajęć. Poczuliśmy, że odszedł ktoś, kto swoją osobowością bardzo dużo dobrego wnosił do naszej wspólnoty.

Kiedy przeglądałem teczkę personalną o. Jacka, przed przekazaniem jej do archiwum naszej Prowincji, w jednej z opinii znalazłem stwierdzenie, które wywołało mój uśmiech. Jeden z wychowawców napisał o nim: „w postawie często mało poważny”. Gdyby ktoś nie znał o. Jacka mógłby ten brak powagi odczytać jako wadę charakteru, jako jakąś przeszkodę do życia w zakonie. Jednak ci, którzy go znali, rozumieją doskonale, co kryło się za tymi słowami. Dzisiaj myślę, że każdy z nas przypomina sobie ten błysk w oku, szelmowski uśmiech, humorystyczne zaczepki i beztroski śmiech, którym potrafił zarażać innych. Ten dystans do siebie i do spraw, o. Jacek miał pewnie w swoim charakterze, ale ta jego cecha umocniła się zapewne dzięki życiu w Afryce, gdzie poważnie traktowane są tylko te sprawy, które są naprawdę poważne.

Ojcze Jacku, dziękuję ci za wszystko, co wniosłeś do naszej wspólnoty… za to, że potrafiłeś i chciałeś być „w postawie mało poważny”. Tego chyba będzie nam najbardziej brakować, zanim nie spotkajmy się znowu.

Trumna z ciałem śp. o. Jacka spoczęła w grobowcu zakonnym pod kaplicą św. Anny.

Niech Pan go przyjmie do grona zbawionych!

Polecamy